[Shunshin - 15metrów. Z odległości, jaką napisałeś wynika, że nie byłby wstanie dostać się do linek ^.^ A gdyby zrobił shunshin, gdy ja go chcę zaatakować zatrzymałby się na linkach, został oplątany i pocięty ]
Ale niech Ci będzie dzieciaczku...
Tak więc, gdy drugi wykonał swoją technikę i przeciął metalowe linki ja już składałem pieczęci. Z mych ust w jego kierunku poleciał dość szybki strumień ognia... Katon: Hikyuu no Jutsu! Gdy ten oberwał ja obróciłem się w stronę pozostałej dwójki...
Chakra: 12.930
Ostatnio edytowany przez Yaroi Yakuma (2010-12-27 19:44:04)
Offline
Widok krwi, śmierci tamtej dwójki... Naprawdę mnie uradował. Czułem, że żyję, że mogę wszystko... Składając jedną pieczęć stworzyłem cztery klony. Przeciwnicy nie wiedzą, czy są to iluzje, czy może klony cienia. Dwójka ruszyła na nich, druga dwójka mnie zasłaniała. W tym czasie ja coś zrobiłem...
Chakra: 10.480
Offline
Pozostałe dwa klony ruszyły na przeciwników. Najpierw wyrzucili po 5 kunai i shuriken, następnie wyciągnęli katany. (Tak po prostu zniknąć nie mógł..) Ja zaś jestem gdzieś (również znikłem , potem wyjaśnię)
*Cholera, to nie będzie proste...*
Offline
Klony po prostu odsunęły się w bok na 5m. Następnie po łukach ruszyły na przeciwnika z katanami w ręce, unikając ewentualnych ataków. Jeden z nich zaatakował prostym cięciem dla zmylenia przeciwnika (był nieco 'szybszy'), drugi zaś wjechał pod niego (przeciwnika) wślizgiem, gdy ten był w ruchu (czyli jedna noga w powietrzu) i wybił go w powietrze, następnie wykonał Shishi Rendan. Po upadku drugi klon dobił go kataną.
Ja obserwuję wszystko z pewnego miejsca...
Offline
Jednak kiedy klon przejeżdżał pod przeciwnikiem, znikąd został trafiony kunai'em. Natomiast przeciwnik którego widzisz, odskoczył żeby uniknąć ew. ataku Twojego klona. Nadal stoi w bezruchu Twój przeciwnik.
Offline
Gdy przeciwnik próbował uniknąć ataku, mój klon go trafia (dzięki sharinganowi w niewielkim stopniu - około 1s - przewiduję ruchy). Celował w serce, szanse na chybienie są nikłe. Ja zaś obserwuję cały teren szukając drugiego przeciwnika...
Offline
Klon szybko wypatrzył przeciwnika i ruszył na niego, omijając ewentualne ataki.
Do gabinetu lidera, przez wcześniej wybite okno wleciał ptak (jeśli ktoś tam faktycznie był, jeśli nie to leciał szukać dalej). Tam przemieniłem się z powrotem w mą normalną postać. Zauważywszy przeciwnika ruszyłem na niego z wyciągniętą kataną...
Offline
Stał tam tylko jeden z przeciwników...Zauważyłeś, że nikogo nie ma w budynku, oprócz właśnie Twojego wroga...
-Rozstrzygnijmy to raz dwa...
Zaczał na Ciebie biec unikajac ew. ataków. Będąc 5 metrów przed Tobą rzucił w Ciebie kunai, po czym wykonał w Ciebie cięcie kataną na wysokości klatki piersiowej.
Offline
Czekałem. Kunai z łatwością uniknąłem (jest szybszy od jego właściciela, ponadto w tak małym pokoju nie miał jak się rozpędzić porządnie). Cięcie kataną uniknąłem w prosty sposób - przenosząc ciężar ciała zrobiłem szybki ruch w bok, dzięki czemu momentalnie znalazłem się za plecami przeciwnika - jednocześnie wbijając mu katanę w plecy, celowałem w serce.
Offline
Zaraz po wykonaniu cięcia, zostałeś uderzony mocno w głowę. Odczuwałeś ogromny ból głowy. Po chwili ktoś Ci przebił środek dłoni kunai'em na wylot, przez co odczuwałeś dodatkowy ból...
Offline
Wykonując manewr unikania zauważyłem, ze ktoś wbiega do pomieszczenia. Kontynuowałem go dalej, jednakże z mych rękawów wyszły węże, które powstrzymały drugiego rywala (było ich 6, z czego 4 ruszył na drugiego) pozostałe dwa pomogły mi w ataku na tego pierwszego.
Chakra: 5.440
Offline