Biegasz sobie po wiosce Hikari, napawając się piękną pogodą. Świeci słońce, bezchmurne niebo, można ująć to w trzech słowach - bardzo piękna pogoda. Biegasz sobie tak i biegasz, gdy nagle podchodzi do ciebie pomocnik lidera i mówi:
-Masz się stawić w gabinecie lidera. Natychmiast. Otrzymasz misję rangi D.
Po czym odszedł, a ciebie zostawił samego/samą. Co zrobisz? Udasz się do gabinetu lidera, czy go bezczelnie zignorujesz?
Offline
Chwilę się zastanawiam czy iść czy nie ale wypada no bo jestem pełno prawnym shinobi więc pójdę.Poszedłem prosto do budynku lidera przechodząc obok różnych barów i sklepów do tego napawając się tą piękną pogodą.Myślałem co może chcieć lider, może da mi misje lub jakąś ciekawą rzecz mi powie albo jeszcze zgłosił mnie do jakiegoś turnieju sam nie wiem ciekawe po co chce mnie widzieć.Poszedłem dalej w stronę budynku gdzie lider ma swój gabinet
Offline
Gdy wreszcie doszedłeś do drzwi gabinetu, zapukałeś. Usłyszałeś tylko: "Wejść!" i wszedłeś.
-Dzień dobry - powiedziałeś. - Wzywałeś mnie, mistrzu?
-Tak, wzywałem, mam dla ciebie misję rangi D. Tak, tak, wiem. Pewnie myślisz, że jakaś nudna misja i niestety masz rację - zaczął. - Będzie polegała na pilnowaniu dziecka, na czas nieobecności matki. Dom, w którym masz pilnować dzieciaka znajduje się niedaleko tego budynku, ma długi, dziwny, szpiczasty dach i jest pomalowany na jasno-żółty kolor. Przed jego drzwiami będzie stała ta kobieta. Dziecko będziesz miał pilnować godzinę, dopóki matka nie wróci z zakupów. Do widzenia.
Offline
Dobrze już idę dowidzenia liderze-powiedziałem
Już mi się to nie podoba,kto normalny daje taką misję pewnie to dziecko samo zło,przypomina mi się jak ja byłem małym dzieckiem-pomyślałem.Poszedłem w stronę spiczastego domu mijając parę dziwnych domów z różnymi dachami ,aż doszedłem do spiczastego domu.
Dzień dobry więc to jest to dziecko ,którym ma się opiekować?-spytałem
Offline
-Tak, za godzinę wrócę - odpowiedziała kobieta.
Wziąłeś dziecko na ręce. Zauważyłeś, że to jest maksimum roczny brzdąc, uśmiechnięty od ucha. Patrzył na ciebie niebieskimi, roześmianymi oczami. Jego brązowe włoski, przysłaniały mu częściowo oczy. Nie jesteś pewny, czy umie chodzić, ale wygląda na rozbrykanego brzdąca.
-Chyba już cię polubił - powiedziała kobieta z uśmiechem na twarzy i odeszła.
Zastanawiałeś się, czym można takie dziecko zabawić. W końcu doszedłeś do wniosku, że najlepiej na chwilę wziąć je na jakąś łąkę, żeby się wybiegało, a potem wrócić i oddać je kobiecie. Tak, to jest najlepszy pomysł.
Offline
Albo i nie może jednak lepiej nie ryzykować, może zabiorę go na plac zabaw-pomyślałem i poszedłem z małym brzdącem.Szliśmy przez różne budynki ,aż doszliśmy do placu zabaw i wziąłem go na huśtawkę i bujałem go lekko.Pomyślałem więc wcale to nie jest jakiś rozrabiaka trochę dziwnie się czuje jakby mnie zobaczyła jakaś dziewczyna z takim dzieckiem.
Offline
Dziecko się trzyma sznurków i śmieje się głośno, czasami przerywając tylko jakimś "Gugagi!". Po jakichś pięciu minutach, jakaś dziewczyna, na oko 14-15 letnia, przeszła obok placu zabaw i popatrzyła się na ciebie ze zdziwieniem. Zarumieniłeś się lekko, a brzdąca zaczęła już nudzić huśtawka. Zaczął po niej skakać i wrzeszczeć wysokim głosikiem. Może warto by było zmienić zabawę? A może trzymać brzdąca na siłę? Przecież to tylko dziecko. Uspokoisz je pięć minut przed przyjściem mamy i już. To zignorujesz misję i będziesz denerwować dziecko, czy posłusznie ją wypełnisz, zmieniając brzdącowi zabawę?
Offline
(ja mam jak coś 13 lat)
Więc teraz biorę go na konia i ręką pcham w dół drugie siedzenie.Myślę ,że może po pewnej zabawie pójdę do jego domu i postaram się ,żeby zasnął i ułatwi mi to robotę.Tak zrobię to idę po 20 minutach do jego domu przechodząc obok różnych budynków ,aż dochodząc do jego domu otwierając drzwi i kładąc go w łóżeczku i bujając nim.
Offline
Brzdąc nie chce zasnąć, tylko z jego ust ciągle dochodzi jakieś niewyraźne:
-Łysanke, łysanke!
I bił cię ciągle małymi łapkami, chcąc, abyś mu zaśpiewał kołysankę. Inaczej nie zostawi cię w spokoju i będzie cię lał, dopóki nie wróci jego matka. Popatrzył na ciebie złowrogo i znowu rozpoczął serię ciosów. Musisz mu to zaśpiewać.
Offline
Dobra dobrze ,że śpiewam dobrze, ale nie coś takiego ,żeby nie zasnł najlepiej łagodnego to co mi mama śpiewała ,,Zielony kotek"-pomyślałem.
Polesie chodzi zielony koteczek
aż nie znajdzie go przyjaciel piesek.
Gdy go tylko znajdzie
Będą bawić się w swojej bazie
Chodzi zielony koteczek
Chodzi zielony koteczek
Śpiewałem tak trzy razy ,żeby takim lekkim głosem i melodyjnie.
Offline
Dziecko zasnęło, a po 10 minutach przyszła jego matka.
-Bardzo dobra robota - szepnęła. - Możesz już iść.
Gratulacje! Misja skończona. Dopisz sobie 2.000G i 10PN.
Offline